sobota, 18 marca 2006

USA - Chicago - Mecz NBA

W pokoju hotelowym w Chicago, oprocz ksiazki telefonicznej, slownika angielskiego i mini-encyklopedii jest biografia Michaela Jordana. Bardzo ciekawa, kupilem sobie wlasny egzemplarz 'Jordan Rules', polecam! Zaskoczyli mnie w ksiegarni. Juz myslalem, ze chca mnie, biednego Polaczka, okantowac: kupilem za ciezko zarobione pieniazki biografie Jordana za cale USD 6.99. A w kasie zaplacilem prawie dolara wiecej! Jednak nikt nie chcial na mnie zerowac. Okazalo sie, ze w sklepach wszystkie ceny sa zwykle cenami netto, a w kasie dodaja 9% podatek - cos w stylu VAT chyba; na rachunku jest opisany 9% Illinois. To tak jakby ten podatek byl na poziomie 9% tylko w tym stanie - w innych stanach moga byc inne podatki.

Oczywiscie obejrzalem mecz Bullsow, ktorym kibicowalem kilka lat, w czasie nauki w LO. Bilet kupilem jeszcze w Polsce, poprzez Ticketmaster, z opcja 'will call'. Ta opcja oznacza, ze placa karta kredytowa w Interecie moge odebrac bilet na miejscu, na godzine przed rozpoczeciem meczu. I tak zrobilem - fajna sprawa!

Przed meczem obejrzalem pomnik Jordana przed hala United Center (15 min. jazdy autobusem z centrum), zjadlem cos, pobawilem sie z maskotka Bullsow i zajalem miejsce w srodku. Wszystko jak w TV - zastrzezone koszulki (numer) Jordana (23) i Pippena (33) pod sufitem, prezentacja zawodnikow w swiatlach laserowych, cheer-leaderki itp. Szkoda tylko, ze Bulls przegrali 2 punktami z Miami Heat... W zespole Miami ogladalem Shaqa O'Neala - to monstrum gralo duzo lepiej za czasow Jordana, a jego skutecznosc w rzutach wolnych jest sporo nizsza niz kiedys (a juz wtedy byla slaba, w okolicach 50% :) ).

Ciekawostka - mecz odbywal sie dzien po Dniu Sw. Patryka, patrona Irlandii i Bulls grali w zielonych koszulkach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz