niedziela, 25 maja 2003

Stadiony - Old Trafford (Manchester United)

Old Trafford - Teatr Marzen. Mekka kibicow, jeden z najpiekniejszych i najwiekszych stadionow na swiecie. Siedziba Manchester United - najlepszego klubu na swiecie. Duma i chwala Manchesteru i polnocnej Anglii. Polozony w dzielnicy Trafford, w poblizu Salford.






Dojazd na stadion

* Tramwaj (Metrolink) - przystanek Old Trafford na linii do Altrincham lub przystanek Exchange Quays na linii do Eccles [Droga na stadion]
* Pociag - Old Trafford ma wlasna stacje kolejowa przy poludniowej trybunie. Mozna tu dojechac z Manchester Piccadilly (glowny dworzec Manchesteru) oraz ze stacji Stockport, Oxford Road i Deansgate
* Autobus - linie 17, 114, 236 oraz 252-257 do Old Trafford
* z lotniska - dojedz pociagiem do stacji Manchester Piccadilly (25 min.), dalej - patrz wyzej
* pub - przed meczem mozna odpoczac w 'The Trafford' przy Chester Road, jest to pub polozony najblizej stadionu, tutaj mozna poczuc prawdziwa atmosfere!

Trybuna wschodnia

Historia

W sierpniu 1907 r. Manchester United kupil grunt pod nowy stadion. Zbudowany kosztem GBP 60,000 poczatkowo mial pojemnosc 80,000. Pierwszy mecz odbyl sie tutaj 19 lutego 1910 r., Red Devils podejmowali Liverpool. Goscie okazali sie malo wyrozumiali i zepsuli swieto wygrywajac z United 4:3...

11 marca 1941 dwie bomby zniszczyly glowna trybune stadionu, szatnie i pomieszczenia klubowe. Diably zagraly na Old Trafford ponownie dopiero na poczatku sezonu 1949-50.

(Trybuna południowa)

W 1959 r. pierwsza trybuna, Stretford End, otrzymala zadaszenie chroniace 22,000 osob siedzacych na tej trybunie.

W 1966 r. na Old Trafford rozegrano 3 mecze Mistrzostw Swiata w pilce noznej (graly tutaj Portugalia, Wegry i Bulgaria).

W 1992 r. Teatr Marzen stal sie stadionem, na ktorym byly wylacznie miejsca siedzace; poprzez rekonstrukcje Stretford End zlikwidowano trybuny stojace. Pojemnosc 44,800 byla jednak zbyt mala i szybko otworzono nowa trybune - North Stand - zwiekszajac pojemnosc do 55,000 w 1996 r. Najnowsze trybuny - West Stand i East Stand - podniosly pojemnosc do obecnej wielkosci: 67,800 miejsc.

UEFA byla pod wrazeniem i przyznala Old Trafford final Champions League, ktory odbyl sie tutaj 28 maja 2003 r. (AC Milan wygral w rzutach karnych z Juventusem Turyn).


Trybuna zachodnia

Muzeum i tour

Muzeum Manchester United, ulokowane w trybunie polnocnej, umozliwia gosciom zapoznanie sie z historia klubu i stadionu. Mozna tutaj obejrzec rozwoj emblematu klubu, wiele zdobytych pucharow, koszulki, fragmenty meczow, jest tez sala pamieci poswiecona tragedii monachijskiej 6 lutego 1958 r.

W czasie touru po stadionie mozna usiac na laweczce w szatni pilkarzy (przewodnik pokazuje gdzie zawsze siedza poszczegolni gracze), na lawce rezerwowych, wejsc na trybuny, przejsc tunelem, ktorym pilkarze wychodza na murawe itp.

Godziny otwarcia: 9.30 - 17.00. Ceny: muzeum GBP 5.50, museum i tour: GBP 8.50.


Trybuna polnocna


Jak to jest na Old Trafford...


Wszystko jak zwykle zaczęło się od e-maila od Phillipa. We wtorek napisał "Mam wolny bilet na mecz z Fulham w sobotę, chcesz?" Pytanie! Jasne, że chciałem. Tym bardziej, że to był mecz Pucharu Anglii, a do tej pory byłem "tylko" na Premiership i na Champions League. Jak zwykle Phillip wysłał mi bilet wewnętrzną poczta firmowa z biura w Londynie, w środę już go miałem i mogłem wysłać ta sama droga czek na 30 funtów. Bilet kosztował 28, ale dodatkowe 2 funty to opłaty manipulacyjne - Phil płacił kartą kredytowa. Zrobiłem zdjęcie biletowi (dziwne hobby?) i wysłałem Mathe0 żeby wrzucił na DevilPage do analizy przedmeczowej. W końcu nie każda strona o United publikuje skany biletów jeszcze przed meczem.

W sobotę wstałem na tyle wcześnie, żeby być przed 12.30 na stadionie. świeciło piękne słonce i, co ważniejsze, nie padało. O tej porze roku mało pada w Manchesterze, 6 marca to dobry dzień na oglądanie futbolu. Wziąłem prysznic, zjadłem polskie śniadanie używając angielskich produktów i hiszpańskich pomidorów, wrzuciłem na siebie ukochana czerwona koszulkę z numerem 75 i moim nazwiskiem na plecach, owinąłem szyje czerwono-biało-czarnym szalikiem (wiatr) i byłem gotowy. Aha, jeszcze aparat i bilet!

Z mojego mieszkania w centrum do przystanku tramwaju Metrolink przy St. Peter’s Square jest tylko minutka spacerem. Nie klubowałem wczoraj, więc nie mam problemów z włożeniem banknotu 10-funtowego do automatu biletowego. 1,90 £ za powrotny na Old Trafford to dobra cena. Automat wyrzuca 8 "quidow" i 10-pensowke. Dobrze, akurat na program i cos do picie na stadionie. O, jedzie tramwaj w kierunku Altrincham, i da się do niego wsiąść! Wsiadam, wyjątkowo bez używania siły dopchania z tylu i jedziemy. Za oknami śmiga hotel Midlands gdzie założono Rolls Royca sto lat temu, potem G-Mex, dawna stacja kolejowa a teraz centrum wystawowe - pod koniec marca będzie Erotica 2004 Może się wybiorę...? Ta myśl przeszła mi przez głowę kiedy patrzyłem na mosty nad kanałami w Castlefield. Piękna okolica. A to co? Krowy w Manchesterze? No tak, to te sztuczne stwory nad kanałem

Rozglądam się wokół - kurcze, w Polsce chyba by ich już wyrzucili przez okno... W wagonie jedzie kilku kibiców Fulham w ich biało-czarnych koszulkach i w szalikach. Stado fanów United nic sobie z tego nie robi, kilku nawet nawiązuje przyjacielska pogawędkę. Staja mi przed oczami kibice Wisly złapani niedawno w Holandii z nożami i siekierami. Czy my w maju na pewno wejdziemy kiedykolwiek do tej cywilizowanej Europy?

O, już przystanek Old Trafford. W Anglii wszystko jest podane jak na tacy, nawet jak ktoś nie wie gdzie wysiąść to jak zobaczy Old Trafford to chyba zorientuje się, ze to tutaj. Dołączam do rzeki kibiców. Mijamy znany stadion krykieta, stragany z setkami szalików, flag, hamburgerów, frytek i innych zakąsek. Kilku chłopaków sprzedaje fanziny United - Red Issue i inne. Im bliżej stadionu tym więcej policji. I jeszcze nikt mi się nie napatoczył na plecy, nikt nie wyrywa płyt chodnikowych, po ulicy nie przechadzają się pawie i nie toczą się butelki i puszki... Jak zwykle wokół uśmiechnięci ludzie, sporo dzieci, staruszkowie - jest inaczej niż w kraju na P. odległym o ponad 2 tys. km stad.

Jestem 20 min. przed meczem, mam trochę czasu. Mijam policjantów na koniach i wchodzę do Megastore. Nowe koszulki domowe pojawią się w maju, nie widzę nic nowego - masa strojów, piłek, szalików, czapek, pościel, kubki. Wszystko z diabłami, ale jakoś mnie to nie przeraża Przejrzę ’United’, Może opublikowali już to zdjęcie Mathe0 w dziale ’Kibice ze świata’. Nie, w marcowym numerze go nie ma Opuszczam sklep, tym razem dałem się oprzeć pokusie kupienia czegokolwiek z czerwono-złotym logo.

Szukam mojego wejścia S21, trybuną południowa. Wejście, jak wszystkie, wąziutkie, na jedna szczupłą osobę, z bramką uruchamianą przez biletera. Odrywa kupon od mojego biletu i wpuszcza mnie na stadion. Ciekawe gdzie przechodzą grubasy Po drodze do mojego krzesełka kupuje program United Review, 3 funty to nie majątek, a frajda duża. Zanim wyjdę na trybuny mogę kupić piwko i wypić je pod trybuną, w barze - dziś jednak nie mam ochoty, może w przerwie strzelę sobie cole.

Mam rząd 36, miejsce 47, to prawie na samej górze. Fajnie, będzie dobrze widać, jak w TV. Za ostatnimi rzędami są Executive Boxes - oszklone pokoje dla VIP-ów, tam Ci co maja kontakty i dużo kasy oglądają mecze w komfortowych warunkach, w skórzanych fotelach, z drinkami w rękach i porządnym lunchem na stolikach. Za kilka lat tez będę miał tu swój box

Po mojej prawej stronie, w narożniku miedzy trybuną wschodnią i południową jest sektor kibiców przyjezdnych. Jest otoczony kordonem policjantów, ale ci stróże prawa wyglądają dość niewinnie i nie ma ich dużo. W innych sektorach w ogóle nie ma policji, tylko porządkowi. Taka jest polityka na stadionach tutaj - widok policji tylko denerwuje tłum. Dopóki stróże porządku nie są potrzebni, nie wchodzą na stadion. Oczywiście spore ilości policjantów kryją się pod trybunami, gotowi do wejścia na hasło w razie czego.

Na stadionie nie ma tez wysokich płotów - po kilku tragediach na stadionach Europy w latach 80. i 90. ze względów bezpieczeństwa usunięto bariery odgradzające kibiców od murawy. Jednak nikt na nią nie wbiega, bo skutki mogą być opłakane Bezpieczeństwa kibiców strzegą też kamery - jest ich ponad sto i mogą w ciągu sekundy otrzymać zbliżenia każdej twarzy na trybunach. W razie draki - dożywotni zakaz wstępu na wszelkie mecze w Anglii, nikt nie chce ryzykować.

Naprzeciwko mnie, nad trybuną północną wielki napis Old Trafford, a nad nim flagi: Manchester United, Premiership, Francji, Irlandii, Walii, Anglii, Szkocji - państw, z których wywodzą się zawodnicy. Ciekawe czemu nie ma flagi USA, Kamerunu, Portugalii... W narożnikach pomiędzy trybuną północną a wschodnią i zachodnią są zegary odmierzające czas gry i podające bieżący wynik. Jako jeden z nielicznych stadionów Premiership Teatr Marzen nie ma ogromnego telebimu. Myślę, że to dlatego, że za telebimem nikt nie może siedzieć, co ograniczyłoby ilość miejsc.

Na trybunie zachodniej, po mojej lewej ręce, siedzą najwierniejsi kibice - to Stretford End. To tam wiszą transparenty ’28 years’ (tyle czasu minęło od zdobycia ostatniego trofeum przez Manchester City ), Red Army, Republic of Mancunia i inne. Ostatnio pojawił się ’Not for sale’ z logo ManUtd zamiast litery ’o’ w słowie ’Not’. Poza nimi nie ma innych transparentów na stadionie - tylko reklamy sponsorów wokół boiska i miedzy poziomami trybun (Budweiser, Pepsi, Nike, ManUtd.com, FujiFilm, radio Century FM, Ladbrokes (bukmacherzy), Dimension Data, Vodafone, Lycos.co.uk). Na stadionie nie ma też ogromnych flag, znanych z innych europejskich stadionów. Po części może dlatego, że Anglicy są trochę sztywni, po części może dlatego, że zasłaniałyby widok kibicom i może dlatego, że można by się pod nimi ukryć przed kamerami. No i nie ma płotów, na których można by je zawiesić. Mało ludzi chodzi też z szalikami poza porą zimową - to taka drobna różnica w porównaniu z Polską. Nikt nie rzuca rac, ani papieru toaletowego na boisko - z jednej strony dobrze, bo bezpiecznie, z drugiej strony brakuje trochę tego kolorytu... Za to prawie wszyscy maja na sobie czerwone, białe lub czarne koszulki.

Pomimo braku wizualnych fajerwerków, to śpiewanie, klaskanie i buczenie, czyli ogólnie hałas tworzy tą niesamowitą atmosferę Teatru Marzeń. "Ferguson’s Red Army"," Glory glory Man United", "Country Road", "Busby Boys" i inne przyśpiewki zagrzewają do walki. Do wyjątków należą brzydkie słowa kierowane pod adresem przyjezdnych, dzisiaj najbrzydsza piosenka ’You’re shit, and you know you are" śpiewana w rytmie "Go West" - Pet Shop Boys

Krzesełka są czerwone, plastikowe, z opuszczanymi siedziskami, jak w kinie. Nie są zbyt szerokie, żadnego pluszu, żadnej skóry. Pod krzesełkiem wystarczająco dużo miejsca, żeby położyć program z Klebersonem na okładce i aparat.

Po zrobieniu zdjęć wszystkiego wokół i obejrzenia kamer telewizji Sky moje oczy spoczęły na murawie. Przez głośniki słychać dobiegający końca hymn United "Glory, glory Man United" i po chwili z długiego czerwonego tunelu miedzy trybuna południowa i zachodnia wybiegają piłkarze witani gromkimi oklaskami. Za nimi wybiegają sędziowie i oficjale klubowi, z Sir Alexem na końcu. Krótka rozgrzewka, hymn Wielkiej Brytanii i już wszystko jest gotowe do rozpoczęcia gry.

Relacja z meczu pojawiła się w dziale News, wiec tu nie miejsce na nią. Z mojego miejsca roztacza się świetny widok, jak w TV, bo kamery, umieszczone po przeciwnej stronie boiska, są mniej więcej na wysokości mojego rzędu. Trochę żałuje, że i tym razem nie staje się częścią meksykańskiej fali, bo takie zjawisko nie istnieje na brytyjskich stadionach. Pod koniec pierwszej połowy jednak mam nieco zachrypnięty głos i obolałe ręce Wcale nie z zimna, chociaż trochę wieje.

W przerwie na boisku pojawia się Fred the Red, czerwony diabeł - maskotka zespołu. Zabawia publiczności, pozuje do zdjęć, tańczy, jednym słowem to taki jednoosobowy zespól cheerleaders Na środku boiska tradycyjne losowanie 2 tys. funtów, wygrywają dwa numery biletów. Czasami jest też konkurs strzelania rzutów karnych przez kibiców, ale dzisiaj konkursu nie ma. Zwykle trzej ochotnicy, wylosowani spośród tłumu, dostają pełne stroje i strzelają na bramkę, a zwycięzca otrzymuje dodatkowa nagrodę. Większość ludzi w przerwie udaje się do toalety - sprawnie zorganizowany ruch, ze znakiem zakazu z jednej strony, pisuarem jak koryto w środku i znakiem wyjścia z drugiej strony optymalizuje przepływ mężczyzn. Jakoś nigdy nie udało mi się zaobserwować od środka damskiej toalety, wiec nie wiem jak tam rozwiązano problem koryta... W przerwie można też wypić kolejne piwko pod trybuną, coś zjeść, albo obstawić dodatkowe zakłady w okienku bukmacherów z Ladbrokes - np. co stanie się w drugiej połowie.

Na boisku ogrodnicy z widłami i grabiami poprawiają murawę i zaczyna się druga połowa. Mecz kończy się zwycięstwem naszych 2:1, więc wszyscy, poza przyjezdnymi, są happy. Sporo osób już 5 minut przed końcem opuściło stadion, żeby odstać swoje w mniejszym korku samochodowy, teraz jednak cały tłum goni szybko do tramwaju. Ty razem kolejka do przystanku na Old Trafford nie jest długa, udało mi się trafić do celu dość szybko. W pełnym po brzegi tramwaju, zaczytany w United Review wracam do domu. Ja to mam szczęście Zawsze kiedy idę na mecz Czerwone Diabły triumfują! We wtorek idę na Ligę Mistrzów - to znaczy Porto odpada.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam ten klimat, moi synowie mają wszystko z ManUTD a nieśmiertelnej pościeli z Rooney-em nie zamienią za żadne skarby. Taki rarytas https://hippo-sklep.pl/posciel_dla_dzieci/posciel_rooney_manchester_utd.html

    OdpowiedzUsuń