sobota, 1 listopada 2003

Mecz Manchester United - Portsmouth 3:0

MANCHESTER, Old Trafford, 1 listopada 2003.

Ja to jestem gosc :) Zawsze jak przychodze na Old Trafford na mecz Premiership to Czerwone Diably wygrywaja roznica trzech bramek!. Dzisiaj pokonali druzyne Portsmouth, ktora awansowala do najwyzszej angielskiej ligi w tym sezonie i spisuje sie jak dotad najlepiej sposrod nowicjuszy. Cena biletu na dzisiajszy mecz - GBP 31, trybuna poludniowa, rzad 1 (ok. 8-9 od murawy, bo nad samym boiskiem sa rzedy AA, BB, CC itd.), miejsce 43 (na wysokosci jedenastki), kick off (czyli poczatek spotkania) o 15.00.


Sytuacja przed meczem - United chca zapomniec o ostatnim meczu w Teatrze Marzen (przegrany 0:3 z Fulham, pierwsza porazka w domu od kilku miesiecy!). Zespol Portsmouth (zwany 'Pompeye') chce wywiezc chociaz punkcik z piekla.

To pieklo nie jest takie straszne dla kibicow, jak widac na zdjeciu po lewej na ktorym bratam sie z mastkotka United. Ten po prawej to Fred the Red. ktory zabawia publicznosc przed meczem i w czasie przerwy.


Mialem nadzieje na wysokie zwyciestwo United i z niepokojem obserwowalem pierwsza polowe meczu. Czerwone Diably dominowaly, ale bledy popelniali i O'Shea i Ferdinand (chyba echa ostatniej afery) i przez to co jakis czas skora cieprla na karku kiedy pilka przelatywala obok slupkow bramki Tima Howarda. Na szczescie w 37 minucie Diego Forlan strzelil bramke dla naszych i juz humor byl lepszy. Nie bede jednak chwalil Forlana bo zawalil w tym meczu tyle sytuacji, ze nawet byscie nie chcieli wiedziec ile... Po prawej Quinton Fortune przy pilce i rog trybun polnocnej i zachodniej w tle.


Druga polowa na poczatku nie wygladala lepiej od pierwszej... Na szczescie pod koniec meczu Fergusson wpuscil na boisko Keana i Ronaldo i... obaj strzelili bramki! W 80 min. Ronaldo a w 82 minucie Kean. Spotkanie zakonczylo sie zwyciestwem United 3:0, ale pozostal pewnien niedosyt. Chociaz wyzsze wyniki w Premiership zdarzaja sie bardzo rzadko, to bardzo wyrownana liga.

Po lewej stronie piekny widok na trybune polnocna i rzad reflektorow.


Na zdjeciu po prawej widok na trybune kibicow gosci. Oni zawsze siedza w rogu, miedzy trybuna poludniowa i wschodnia. Pierwszy raz mialem miejsce tak blisko przyjezdnych i musze powiedziec, ze takiego kibicowania jeszze nie slyszalem. Oni wydzierali sie przez caly mecz, glownie kulturalnie. Byli tacy glosni, ze nie slyszalem przyspiewek United, tylko ich. Warto zwrocic uwage na angielska flage z napisem 'Pompey' - to przydomek zespolu Portsmouth. Pod nimi znajduja sie krzeslka dla fanow United, ktorzy przyszli z rodzinami.O zadnych rozrobach przed, w czasie i po meczu nie bylo mowy!

Co wiecej - po meczu czesto widzialem na ulicach kibicow z niebieskimi szalikami i z czerwpnymi idacych blisko siebie i nie zaczepiajacych sie nawzajem, nie obrzucali sie wyzwiskami itp. Kiedy tak bedzie w Polsce?

Po lewej Ryan Giggs wykonuje rzut wolny po ktorym padl drugi gol dla United. Zwroccie uwage na ciekawa baletowa pozycje tego gracza :)




Liczba widzow na dzisiejszym meczu: 67,639 osob. Tydzien wczesniej, na meczu z Fulham zostal pobity rekord Premiership. Mecz na Old Trafford ogladalo 67,727 widzow!

Po prawej kolejna z serii moich ulubionych koszulek o Arsenalu :) Ty razem Arsehole Wenger Wanted - dead or alive :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz